Siesta at Chichen Itza / Drzemka w Chichen Itza

POLSKA WERSJA TUTAJ / POLISH VERSION HERE

How the main pyramid of Chichen Itza looks, most of the people probably already know. But there is more to this place than one building, although not everything is as glorious.

Firstly, getting there is super easy as it is probably one of the most visited places in Mexico. From Valladolid a round trip ticket costs 100 Pesos and it will take you there from 7.30am every hour; you can come back also every hour until 4.30pm. It’s true what they say about arriving early – tourist groups can be really overwhelming so try to get there on the first bus. Entry ticket is 232 Pesos and then off you go.

dscn0699

El Castillo, the main pyramid, welcomes you as you enter the site. Once you get your jumping, wide-armed or napping pictures done, there is much to explore. For us one of the best sites was the Ball Court where, as the name indicates, the Maya played a ball game. Some say it resembled today’s football but they also used bats as well as their legs. There are two rings high above and the objective was to throw a ball through one of them. If a team member succeeded in doing so with a bat, the opposite team was decapitated and sacrificed. Pretty violent, right?

dscn0711

Chichen Itza’s beauty lies not only in sophisticated architecture and beautiful designs and meanings. Many people (including us) marvel at the unbelievable acoustics of this place. In the Ball Court, when all walls were present, a conversation could be heard from one end to another, 150m away. It seems that every piece has its meaning and purpose. Of course a serpent is a recurring theme, but it is possible to see engraved skulls (upon which sacrificed heads were placed) and eagles ripping the chest of its enemies and eating their hearts. It’s incredible but terrifying at the same time.

dscn0725

Aside from the beautiful architecture, Chichen Itza has some faults that cannot go amiss. While for many people it might not be the problem, for us it took away the whole enjoyment of being there. The site and atmosphere is heavily spoilt with masses of tourists, cramped in every corner but mostly you can find them clapping in front of El Castillo. It probably wouldn’t be half as bad if not for the never-ending souvenir stands. They are literally EVERYWHERE. It would be fine if you could just walk past them and do as you wish but no, tens of sellers jump in front of you with masks, jaguar-making-sound toys, bracelets and you name it! They are around you all the time, so no matter where you turn, you will hear someone shout ONE DOLLAR! in your face. On the busiest tracks the stands occupy both sides of the road so when you walk you get to hear everything at once at the lowest price of, have a guess, one dollar. It tired us so much that we actually thought of going back, but since we paid the stiff entry fee, we braved it.

So this nap was definitely not as pleasant as the one in Ek’Balam, but of course it’s worth seeing one of the New Seven Wonders of the World and also having our own perspective. We definitely don’t regret going but if you really want to see the ruins, you only have one chance and don’t care for an Instagram photo, go to Ek’Balam or even better, Tikal in Guatemala. But about our yet another ruins encounter, soon!

——————-

POLSKA WERSJA / POLISH VERSION

Jak główna piramida w Chichen Itza wygląda, większość z Was pewnie doskonale wie. I chociaż te ruiny to nie tylko jeden budynek, to nie wszystko w tym miejscu jest tak wspaniałe.

Chichen Itza to najprawdopodobniej jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Meksyku, dlatego dostanie się tam jest super proste. Z Valladolid można wziąć autobus za 100 Peso w dwie strony i odjeżdża on od 7.30 rano co godzinę, a wraca rownież co godzinę aż do 16.30. To prawda co mówią o przybyciu na miejsce najwcześniej jak się da – wielkie grupy turystów mogą być naprawdę przytłaczające więc postarajcie się wsiąść w pierwszy autobus. Bilet do ruin można kupić przy wejściu za oszałamiające 232 Peso – i można ruszać!

dscn0699

Prawie od razu po przekroczeniu bramy wita nas główna piramida – El Castillo. Jak już zrobicie sobie zdjęcia na którym skaczecie, rozpościeracie ramiona albo drzemiecie przed piramidą, cała reszta miasta Majów czeka na odkrycie. Nam osobiście najbardziej podobał się Ball Court (w luźnym tłumaczeniu: boisko), który, jak nazwa wskazuje, służył do gry w piłkę. Podobno gra przypominała tą którą znamy jako piłkę nożną z połączeniem baseballu. Wysoko nad naszymi głowami znajdują się pierścienie służące za bramki, w które uczestnicy starali się trafić za pomocą kopnięc. Jeśli jednak jednemu graczowi udało się przeprowadzić piłkę przez pierścień za pomocą pałki, jego drużyna wygrywala a przeciwnikom ścinano głowy i składano je w ofierze. Całkiem nieźle, prawda?

dscn0711

Piękno Chichen Itza nie leży tylko w architekturze i pięknym zdobieniom. Wiele osób (w tym my) jest pod wrażeniem akustyki tego miejsca. Gdy Ball Court był w pełni zbudowany, stojąc na jednym jego końcu można było usłyszeć rozmowę z drugiego końca oddalonego o 150m. Teraz ludzie krzyczą a i tak dźwięk jest niesiony jeszcze dalej. Praktycznie każdy element ma swój cel i znaczenie. Oczywiście najbardziej powtarzającym się tematem jest wąż, ale można też zobaczyć tysiąc czaszek (nad którymi składano głowy w ofierze) lub orła wyjadającego serca swoich ofiar. Widoki są naprawdę piękne ale też trochę przerażające.

dscn0725

Oprócz pięknej architektury, Chichen Itza posiada parę niedogodności które ciężko zignorować. Dla wielu osób na pewno takie rzeczy nie sprawiają problemów, ale nam odebrało to przyjemność zwiedzania. Ruiny i atmosfera są trochę ‘zrujnowane’ przez turystów którzy kręcą się wszędzie, ale głównie można ich zobaczyć jak klaszczą przed główną piramidą. To jednak da się przeżyć w porównaniu z ustawionymi wszędzie straganami z pamiątkami. Naprawdę WSZĘDZIE. I też byłoby w porządku, gdyby była możliwość spokojnego przejścia obok. Ale nie jest to nam dane; dziesiątki sprzedawców zastępują nam drogę i oferują te same przedmioty: maski, zabawki które brzmią jak jaguar, bransoletki i co tylko jeszcze sobie wymyślicie! Nieważne w którą stronę się obrócisz, ktoś będzie krzyczał ci JEDEN DOLAR prosto w twarz. Na najbardziej ruchliwych ścieżkach stragany stoją po dwóch stronach drogi, więc czasem parę osób na raz próbuje sprzedać swój towar za najniższą cenę, czyli (tak, zgadliście) jednego dolara. Już po godzinie tak bardzo nas to zmęczylo, że naprawdę zaczęliśmy rozważać powrót, ale w końcu zapłaciliśmy za wstęp więc chcieliśmy to jak najlepiej wykorzystać.

Koniec końców, drzemka w Chichen Itza nie dorównala tej w Ek’Balam, ale oczywiście dobrze jest zobaczyć jeden z nowych Siedmiu Cudów Świata i mieć swoją perspektywę. Oczywiście nie żałujemy tej wycieczki, ale jeśli chcecie spokojnie pozwiedzać ruiny, macie tylko jedną szansę i nie obchodzi was idealne zdjęcie na Instagrama, jedźcie do Ek’Balam albo nawet do Tikal w Gwatemali. Ale o naszym następnym wypadzie do ruin w dżungli – już niedługo!